Piskorski: do braci Ukraińców
Sporo Was jest tutaj, w naszym kraju. Niektórzy twierdzą, że jakieś cztery miliony, inni uważają, że pięć i więcej. Tak czy inaczej, jakiś co ósmy mieszkaniec Polski pochodzi dziś z Ukrainy. I jakoś musimy nauczyć się rozumieć, szanować, żyć obok siebie. Choć wszystkim Wam z całego serca życzę, byście mogli jak najszybciej wrócić bezpiecznie do swoich domów w Charkowie, Żytomierzu, Dniepropietrowsku (jakoś ciężko przyzwyczaić mi się do nowej nazwy tego miasta), Ługańsku, Tarnopolu, Odessie, Kijowie i wielu, wielu innych pięknych miastach, miasteczkach i wsiach, z których pochodzicie.
Co nas dzieli?
Wiele nas dzieli. Trudne, krwawe, tragiczne momenty dwóch sąsiadujących ze sobą społeczności. Zrządzeniem losu i wyrokiem historii my dostaliśmy się pod wpływy Zachodu, Wy pozostaliście na Wschodzie. Później to my próbowaliśmy Was eksploatować, co zresztą stało się jedną z podstawowych przyczyn naszego wspólnego cywilizacyjnego i gospodarczego zapóźnienia. Macie często rację, gdy mówicie o „polskich panach”, z wyrzutem i pretensją w głosie. Fakt, że byliśmy pod wpływem Zachodu spowodował, że nasi przodkowie traktowali Was często z góry, nieraz nie umieli wręcz ukryć pogardy wobec Waszych przodków i ich kultury. Niektórzy z Waszych przodków w efekcie, chcąc zająć lepsze miejsce w hierarchii społecznej I Rzeczypospolitej, udawali, że są Polakami. Inni buntowali się przeciwko rządom ówczesnej odmiany oligarchii, tworząc zjawisko unikalne w skali Europy – Kozaków. Do Kozaków pomocną dłoń wyciągnęła Moskwa, a nie „polscy panowie”. I mieliście pełne prawo tych „panów” nienawidzić, buntować się przeciwko nim. Czasem były tu bunty i rebelie krwawe.
W II Rzeczypospolitej my burzyliśmy Wasze świątynie, a Wy mordowaliście naszych polityków, organizując zamachy terrorystyczne, niekiedy udane. Po Europie szalał nazizm. Część z Was dała mu się uwieść i w efekcie popełniła zbrodnię ludobójstwa. Nie tylko na nas, ale również na tych z Was, którzy nie podzielali ich fascynacji metodami III Rzeszy, którzy zachowywali się po prostu przyzwoicie wobec Polaków i innych narodowości zamieszkujących wspólnie ich ziemie. Byli dobrymi sąsiadami. Niektórzy z Was nie zgadzają się z tymi ocenami historii najnowszej. Musicie jednak zrozumieć, że dla nas odwołania do ideologii i postaci kojarzonych w Polsce ze zbrodnią ludobójstwa nie są możliwe do zaakceptowania. Nawet jeśli jacyś politycy polscy udają dziś, że im to nie przeszkadza.
O trudnych, tragicznych chwilach powinniśmy rozmawiać. Na Ukrainie i w Polsce są znakomici historycy, uczeni, którzy mogliby wiele wspólnie osiągnąć. Choćby rozpisać protokół rozbieżności, ale, przy dobrych wiatrach, być może także wyjaśnić pewne białe plamy. Tym powinni zajmować się jednak uczeni, a nie propagatorzy tzw. polityki historycznej z polskiego i ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej. Nawiasem mówiąc, powołując ten instytut, Wasze władze skopiowały najgorsze wzorce u nas. Polski instytut doprowadził do głębokich podziałów w naszym narodzie, zafałszował historię i przekształcił rozważania nad naszymi dziejami w farsę.
Co nas łączy?
Jest jednak bardzo wiele rzeczy, które nas łączą. Jesteście Słowianami Wschodnimi, a my pokrewnymi Wam Słowianami Zachodnimi. Mamy mnóstwo wspólnych obyczajów, kodów kulturowych a nawet przesądów z czasów dawnej Słowiańszczyzny. Posługujemy się językami należącymi do jednej grupy w ramach języków indoeuropejskich. Jesteśmy w stanie wzajemnie się zrozumieć bez uciekania się do języka angielskiego (używanie go w kontaktach między nami uważam za absurd). Wiele naszych zachowań, wartości i wzorców wykazuje uderzające podobieństwo.
Sporo Was jest tutaj, w naszym kraju. Niektórzy twierdzą, że jakieś cztery miliony, inni uważają, że pięć i więcej. Tak czy inaczej, jakiś co ósmy mieszkaniec Polski pochodzi dziś z Ukrainy. I jakoś musimy nauczyć się rozumieć, szanować, żyć obok siebie. Choć wszystkim Wam z całego serca życzę, byście mogli jak najszybciej wrócić bezpiecznie do swoich domów w Charkowie, Żytomierzu, Dniepropietrowsku (jakoś ciężko przyzwyczaić mi się do nowej nazwy tego miasta), Ługańsku, Tarnopolu, Odessie, Kijowie i wielu, wielu innych pięknych miastach, miasteczkach i wsiach, z których pochodzicie.
Co nas dzieli?
Wiele nas dzieli. Trudne, krwawe, tragiczne momenty dwóch sąsiadujących ze sobą społeczności. Zrządzeniem losu i wyrokiem historii my dostaliśmy się pod wpływy Zachodu, Wy pozostaliście na Wschodzie. Później to my próbowaliśmy Was eksploatować, co zresztą stało się jedną z podstawowych przyczyn naszego wspólnego cywilizacyjnego i gospodarczego zapóźnienia. Macie często rację, gdy mówicie o „polskich panach”, z wyrzutem i pretensją w głosie. Fakt, że byliśmy pod wpływem Zachodu spowodował, że nasi przodkowie traktowali Was często z góry, nieraz nie umieli wręcz ukryć pogardy wobec Waszych przodków i ich kultury. Niektórzy z Waszych przodków w efekcie, chcąc zająć lepsze miejsce w hierarchii społecznej I Rzeczypospolitej, udawali, że są Polakami. Inni buntowali się przeciwko rządom ówczesnej odmiany oligarchii, tworząc zjawisko unikalne w skali Europy – Kozaków. Do Kozaków pomocną dłoń wyciągnęła Moskwa, a nie „polscy panowie”. I mieliście pełne prawo tych „panów” nienawidzić, buntować się przeciwko nim. Czasem były tu bunty i rebelie krwawe.
W II Rzeczypospolitej my burzyliśmy Wasze świątynie, a Wy mordowaliście naszych polityków, organizując zamachy terrorystyczne, niekiedy udane. Po Europie szalał nazizm. Część z Was dała mu się uwieść i w efekcie popełniła zbrodnię ludobójstwa. Nie tylko na nas, ale również na tych z Was, którzy nie podzielali ich fascynacji metodami III Rzeszy, którzy zachowywali się po prostu przyzwoicie wobec Polaków i innych narodowości zamieszkujących wspólnie ich ziemie. Byli dobrymi sąsiadami. Niektórzy z Was nie zgadzają się z tymi ocenami historii najnowszej. Musicie jednak zrozumieć, że dla nas odwołania do ideologii i postaci kojarzonych w Polsce ze zbrodnią ludobójstwa nie są możliwe do zaakceptowania. Nawet jeśli jacyś politycy polscy udają dziś, że im to nie przeszkadza.
O trudnych, tragicznych chwilach powinniśmy rozmawiać. Na Ukrainie i w Polsce są znakomici historycy, uczeni, którzy mogliby wiele wspólnie osiągnąć. Choćby rozpisać protokół rozbieżności, ale, przy dobrych wiatrach, być może także wyjaśnić pewne białe plamy. Tym powinni zajmować się jednak uczeni, a nie propagatorzy tzw. polityki historycznej z polskiego i ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej. Nawiasem mówiąc, powołując ten instytut, Wasze władze skopiowały najgorsze wzorce u nas. Polski instytut doprowadził do głębokich podziałów w naszym narodzie, zafałszował historię i przekształcił rozważania nad naszymi dziejami w farsę.
Co nas łączy?
Jest jednak bardzo wiele rzeczy, które nas łączą. Jesteście Słowianami Wschodnimi, a my pokrewnymi Wam Słowianami Zachodnimi. Mamy mnóstwo wspólnych obyczajów, kodów kulturowych a nawet przesądów z czasów dawnej Słowiańszczyzny. Posługujemy się językami należącymi do jednej grupy w ramach języków indoeuropejskich. Jesteśmy w stanie wzajemnie się zrozumieć bez uciekania się do języka angielskiego (używanie go w kontaktach między nami uważam za absurd). Wiele naszych zachowań, wartości i wzorców wykazuje uderzające podobieństwo.