🚨 Wygrana Trumpa nie zmieni półkolonialnego statusu Polski.
Przypomina o tym w swoim komentarzu publicysta tygodnika „DoRzeczy” Łukasz Warzecha. Spodziewane zwycięstwo wyborcze Republikanina będzie oczywiście związane z szeregiem zmian i innym rozłożeniem akcentów polityki amerykańskiej. Ale nie oznacza to radykalnej zmiany statusu geopolitycznego Polski.
Warzecha przypomina o zachowaniu Georgette Mosbacher, która była ambasadorem USA w Polsce w czasie pierwszej kadencji Trumpa. „Pani ambasador zachowywała się, jakby była nadzorcą amerykańskiej kolonii. Nie mam na myśli jej wypowiedzi o przestrzeganiu praworządności. Chodzi mi o promowanie przez nią tęczowej agendy oraz bardzo brutalne wymuszanie przestrzegania amerykańskich interesów gospodarczych” – stwierdził. Rzeczywiście, jej ingerencje w polską politykę były aż nadto bezpośrednie i bezczelne. Przypomnijmy, że chodziło w nich m. in. o obronę interesów amerykańskich korporacji, takich jak Uber (kwestia przepisów regulujących działanie tej firmy, których wprowadzenia domagali się polscy taksówkarze) czy Discovery (właściciela nieprzychylnej ówczesnemu rządowi telewizji TVN). Za każdym razem dochodziło do otwartych, publicznie wyrażanych połajanek pod adresem polskiego Sejmu, po których ówczesna PiSowska większość parlamentarna wycofywała się z przyjętych regulacji. Status Warszawy w relacjach z Waszyngtonem nie był ani przez chwile statusem podmiotowym.
Pragmatyzm ówczesnej, ale zapewne również przyszłej administracji Trumpa, polegał również na gigantycznych kontraktach dotyczących sprzedaży broni amerykańskiej polskiej armii. Donald Trump i jego administracja podchodził do Warszawy w sposób przede wszystkim pragmatyczny i biznesowy. A to wcale dobrze nie wróży Polakom. Być może dojdzie nawet do wymuszania na polskich władzach rozwiązań i decyzji budżetowo jeszcze mniej dla nas korzystnych niż dotychczasowe. Republikanin dbać będzie o realizację postulatów różnych grup interesów, zachowując się jak uzbrojony w żelazne argumenty komiwojażer wciskający amerykański sprzęt i towary w różnych miejscach na świecie, również w Polsce. W naszym przypadku sprawa dotyczyła nie tylko zakupów broni, czy „kupowania” amerykańskiej obecności militarnej na naszym terytorium, ale również importu amerykańskiego gazu skroplonego (LNG) na niekorzystnych dla nas w porównaniu surowcem rosyjskim warunkach.
Jedynym plusem, który odnotowuje też Warzecha, kolejnej prezydentury Trumpa może być zamrożenie konfliktu na Ukrainie, przynajmniej na pewien czas. Konfrontacja USA z ośrodkami świata wielobiegunowego będzie jednak trwała nadal, być może nabierając tylko nieco innych kształtów i koncentrując się na odmiennych kierunkach niż obecnie.
Dlatego wszystkim, którzy oczekują jakiegoś przełomu dla Polski i Europy, polecić trzeba wylanie sobie kubła zimnej wody na głowę. Sytuację zmienić może wyłącznie radykalna i jednoznaczna emancypacja Europy spod wpływów amerykańskich.
#usa #trump #wybory #warzecha #mosbacher
🧠 Włącz myślenie - subskrybuj Bieg myśli ✅
Przypomina o tym w swoim komentarzu publicysta tygodnika „DoRzeczy” Łukasz Warzecha. Spodziewane zwycięstwo wyborcze Republikanina będzie oczywiście związane z szeregiem zmian i innym rozłożeniem akcentów polityki amerykańskiej. Ale nie oznacza to radykalnej zmiany statusu geopolitycznego Polski.
Warzecha przypomina o zachowaniu Georgette Mosbacher, która była ambasadorem USA w Polsce w czasie pierwszej kadencji Trumpa. „Pani ambasador zachowywała się, jakby była nadzorcą amerykańskiej kolonii. Nie mam na myśli jej wypowiedzi o przestrzeganiu praworządności. Chodzi mi o promowanie przez nią tęczowej agendy oraz bardzo brutalne wymuszanie przestrzegania amerykańskich interesów gospodarczych” – stwierdził. Rzeczywiście, jej ingerencje w polską politykę były aż nadto bezpośrednie i bezczelne. Przypomnijmy, że chodziło w nich m. in. o obronę interesów amerykańskich korporacji, takich jak Uber (kwestia przepisów regulujących działanie tej firmy, których wprowadzenia domagali się polscy taksówkarze) czy Discovery (właściciela nieprzychylnej ówczesnemu rządowi telewizji TVN). Za każdym razem dochodziło do otwartych, publicznie wyrażanych połajanek pod adresem polskiego Sejmu, po których ówczesna PiSowska większość parlamentarna wycofywała się z przyjętych regulacji. Status Warszawy w relacjach z Waszyngtonem nie był ani przez chwile statusem podmiotowym.
Pragmatyzm ówczesnej, ale zapewne również przyszłej administracji Trumpa, polegał również na gigantycznych kontraktach dotyczących sprzedaży broni amerykańskiej polskiej armii. Donald Trump i jego administracja podchodził do Warszawy w sposób przede wszystkim pragmatyczny i biznesowy. A to wcale dobrze nie wróży Polakom. Być może dojdzie nawet do wymuszania na polskich władzach rozwiązań i decyzji budżetowo jeszcze mniej dla nas korzystnych niż dotychczasowe. Republikanin dbać będzie o realizację postulatów różnych grup interesów, zachowując się jak uzbrojony w żelazne argumenty komiwojażer wciskający amerykański sprzęt i towary w różnych miejscach na świecie, również w Polsce. W naszym przypadku sprawa dotyczyła nie tylko zakupów broni, czy „kupowania” amerykańskiej obecności militarnej na naszym terytorium, ale również importu amerykańskiego gazu skroplonego (LNG) na niekorzystnych dla nas w porównaniu surowcem rosyjskim warunkach.
Jedynym plusem, który odnotowuje też Warzecha, kolejnej prezydentury Trumpa może być zamrożenie konfliktu na Ukrainie, przynajmniej na pewien czas. Konfrontacja USA z ośrodkami świata wielobiegunowego będzie jednak trwała nadal, być może nabierając tylko nieco innych kształtów i koncentrując się na odmiennych kierunkach niż obecnie.
Dlatego wszystkim, którzy oczekują jakiegoś przełomu dla Polski i Europy, polecić trzeba wylanie sobie kubła zimnej wody na głowę. Sytuację zmienić może wyłącznie radykalna i jednoznaczna emancypacja Europy spod wpływów amerykańskich.
#usa #trump #wybory #warzecha #mosbacher
🧠 Włącz myślenie - subskrybuj Bieg myśli ✅