Bieg myśli


Channel's geo and language: Poland, Polish


Krytycznie myślimy i zachęcamy do tego innych. Analizy, polemiki i dyskusje o tym, co najważniejsze.

Related channels  |  Similar channels

Channel's geo and language
Poland, Polish
Statistics
Posts filter


🚨 Komisja Europejska przymila się do Trumpa.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zaproponowała, że Unia Europejska kupować będzie znacznie więcej amerykańskiego gazu skroplonego (LNG). Ma to być cena za nienakładanie przez nową administrację w Białym Domu dodatkowych ceł na towary importowane z UE.

Trump jeszcze nie objął urzędu (nastąpi to dopiero w styczniu), a von der Leyen już proponuje koncesje ze strony Europy, starając się trafić z argumentacją do myślącego w kategoriach pragmatyczno-biznesowych nowo wybranego republikańskiego prezydenta. Po zapowiedziach z otoczenia Donalda Trumpa, ze zamierza on zablokować środkami protekcjonistycznymi import z Europy, Komisja Europejska gotowa jest na każde ustępstwo, by tylko nie doszło do pogłębienia kryzysu ekonomicznego UE.

Tym samym von der Leyen, przez wielu uznawana za reprezentantkę piątej kolumny USA na naszym kontynencie, godzi się otwarcie na uzależnienie od amerykańskich surowców energetycznych. Mija się przy tym z prawdą, twierdząc, że amerykański gaz tańszy jest od rosyjskiego. Ale przede wszystkim zmierza wielkimi krokami w kierunku całkowicie przeciwstawnym dywersyfikacji źródeł dostaw, o której tak dużo przez ostatnie dziesięciolecia w UE, a także w Polsce, mówiono.

W ten sposób domyka się proces peryferyzacji Europy, który konsekwentnie wspierają kolejne administracje amerykańskie od czasów słynnej doktryny Wolfowitza z 1992 roku, w której po raz pierwszy otwarcie stwierdzono, że po upadku Związku Radzieckiego to właśnie UE jest najpoważniejszym rywalem Amerykanów. Rywalem, którego – dodajmy – trzeba zneutralizować.

Być może Europa stanęła właśnie przed ostatecznym wyborem: albo zachować resztki suwerenności gospodarczej poprzez wznowienie relacji handlowych z Moskwą i dialog z Pekinem oraz całym Globalnym Południem, albo zgodzić się na status peryferyjny w gospodarce światowej na najbliższe dekady. Możliwe też, że jest już za późno i w grę wchodzi wyłącznie ta ostatnia opcja.

#ue #vonderleyen #trump #gospodarka #surowce

🧠 Włącz myślenie - subskrybuj Bieg myśli


🚨 Raport MON o wsparciu sprzętowym i militarnym dla Ukrainy ukaże się już w przyszłym tygodniu.

Portal Defence24, który niedawno opublikował cząstkowe zestawienie dostaw broni z zapasów Wojska Polskiego dla Kijowa, otrzymał odpowiedź w tej sprawie od Centrum Operacyjnego Ministra Obrony Narodowej.

„Należy zaznaczyć, że część danych jest oklauzulowana i nie może zostać przedstawiona opinii publicznej. To co możemy powiedzieć dzisiaj to to, że przekazaliśmy Ukrainie tyle sprzętu wojskowego ile było to możliwe. Polska przekazała stronie ukraińskiej szereg donacji (44 pakiety), zarówno sprzętu poradzieckiego (co umożliwiło SZ Ukrainy natychmiastowe użycie na polu walki), jak i nowoczesnego uzbrojenia spełniającego wymogi NATO. W ramach pomocy wojskowo-technicznej przekazaliśmy Ukrainie m.in. ciężkie uzbrojenie (czołgi T-72, PT-91 i Leopardy oraz BWP), samoloty myśliwskie (MiG-29) i śmigłowce bojowe, przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe (Piorun i Grom), systemy obrony powietrznej, bezzałogowe statki powietrzne (FlyEye), amunicję krążąca (Warmate), systemy artyleryjskie (samobieżne haubice Krab i Goździk), broń indywidualną, pociski i amunicję artyleryjską oraz strzelecką oraz inną broń defensywną i ofensywną, a także materiały medyczne, przeciwpożarowe i środki ochrony osobistej. Polska jest liderem wsparcia Ukrainy”

czytamy w piśmie skierowanym do redakcji.

Okazuje się zatem, że przekazaliśmy z naszych zapasów również sprzęt i rodzaje broni we wcześniejszych zestawieniach nie wymieniane. Na dodatek resort obrony zastrzega z góry, że raport będzie niekompletny, bo część informacji o przekazywanym uzbrojeniu jest niejawna. To dość specyficzne podejście, rodzące dodatkowo szereg wątpliwości. W dobie funkcjonowania wywiadu satelitarnego zapewne strona rosyjska i tak ma szczegółowe informacje na temat ilości i rodzajów dostaw. Zresztą co jakiś czas te informacje upublicznia, choć w warunkach wojennych wiele z nich może zostać uznane za doniesienia nieprawdziwe czy mające wprowadzić w błąd przeciwnika. Byłoby jednak dobrze, gdyby jasność co do naszego zaangażowania na Ukrainie miała polska opinia publiczna. Chodzi przede wszystkim o konsekwencje finansowe wsparcia Kijowa, które obciążają wszystkich podatników.

Po publikacji raportu w najbliższych dniach pojawi się zapewne kolejna fala sporów w polskiej przestrzeni publicznej dotycząca celowości wspierania władz ukraińskich. A one mogą mieć już bezpośrednie przełożenie na przebieg kampanii i wyniki zbliżających się wyborów prezydenckich.

#mon #raport #ukraina #zbrojenia #wojsko

🧠 Włącz myślenie - subskrybuj Bieg myśli


🚨 Turcja rozwija swój własny blok w wielobiegunowym świecie.

Właśnie zakończył się XI szczyt Organizacji Narodów Tureckich (ONT), który tym razem obradował w stolicy Kirgistanu, Biszkeku. Wzięli w nim udział prezydent Turcji Recep Erdoğan, prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tojajew, prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew, prezydent Uzbekistanu Szawkat Mirziojew, prezydent Kirgistanu Sadyr Dżaparow, a także premier Węgier Viktor Orbán oraz prezydent nieuznawanej Tureckiej Republiki Cypru Północnego, Ersin Tatar.

Organizacja istnieje już od 2009 roku, ale widać wyraźnie, że będący jej motorem Turcy przykładają coraz większą wagę do integracji tego obszaru językowego i cywilizacyjnego. To właśnie Ankara i osobiście Erdoğan nadają ton ONT. Widać to wyraźnie nawet po składzie uczestników szczytu w Biszkeku. Był wśród nich Tatar, czyli przywódca nieuznawanego przecież Cypru Północnego. Stało się tak na wyraźne życzenia Ankary, mimo że wiele innych krajów członkowskich organizacji dość ostrożnie podchodzi do kwestii cypryjskiej, nie chcąc narazić się NATO i Unii Europejskiej.

Turcja wraz z Uzbekistanem próbują również wzmocnić rolę bloku tureckiego w świecie islamskim. To właśnie te dwa kraje próbowały przeforsować deklaracje jednoznacznie wspierające Palestynę i potępiające Izrael za jego działania wobec Palestyńczyków. Robiły to, pomimo że Azerbejdżan i Kazachstan nadal współpracują z Tel Awiwem, przede wszystkim eksportując do niego swoje surowce energetyczne.

ONT obrasta też powoli instytucjami pozwalającymi na pogłębienie integracji i współpracy krajów członkowskich. Na XI szczycie organizacji podpisano memorandum o powołaniu Rady Banków Centralnych Krajów Członkowskich ONT. Świat tureckojęzyczny ma zatem ambicje, by stać się jednym z najistotniejszych bloków integracyjnych w kształtującym się ładzie wielobiegunowym. Jest to propozycja atrakcyjna również dla Węgier, które coraz bardziej jednoznacznie podkreślają swoją turecką tożsamość cywilizacyjną.

Znaczenie ONT polega też na tym, że obejmuje ona obszary krajów o ogromnym potencjale tranzytowym. To właśnie przez ich terytoria przebiega chiński „nowy Jedwabny Szlak” (inicjatywa Jednego Pasa, Jednej Drogi), eurazjatyckie korytarze transportowe oraz połączenia pomiędzy krajami grupy BRICS. Wraz ze wzmacnianiem ONT widać też wyraźnie, że Turcja przystępuje coraz bardziej do rywalizacji mocarstw o wpływy w Azji Środkowej.

Na szczycie w Biszkeku organizacja ogłosiła swoją oficjalną flagę. Biorąc pod uwagę wielkość i różnorodność powstającego bloku, trzeba oczekiwać, że będzie on sprytnym graczem geopolitycznym, zręcznie manewrującym pomiędzy innymi potęgami.

#turcja #ont #szczyt #azja #turcy

🧠 Włącz myślenie - subskrybuj Bieg myśli


🚨 Duda postanowił pochwalić się wspieraniem Kijowa jako pierwszy.

Jeszcze przed zapowiadaną publikacją resortu obrony narodowej na temat wielkości wsparcia udzielonego armii ukraińskiej do licytacji skalą polskiej pomocy ruszył Andrzej Duda. Na oficjalnym portalu prezydenckim ukazał się raport poświęcony tej sprawie.

Kancelaria Prezydenta omawia w nim wszystkie formy wsparcia, jakie Warszawa i polscy podatnicy przekazali władzom kijowskim od rozpoczęcia operacji rosyjskiej 24 lutego 2022 roku. Pomoc podzielono n szereg działów, zaczynając od militarno-sprzętowego.
W omówieniu odnajdziemy również zestawienia dotyczące pomocy humanitarnej udzielanej ukraińskim uchodźcom (de facto imigrantom). Duda szczyci się aktywnością swoją i swojej małżonki na tym właśnie polu. Przedstawia także poziom zaangażowania polskich spółek skarbu państwa, przede wszystkim z sektora energetycznego, we wspieranie Kijowa.

„Sumując wydatki na wsparcie dla walczącej Ukrainy oraz pomoc dla ukraińskich uchodźców względem Produktu Krajowego Brutto, Polska zajmuje pierwsze miejsce wśród wszystkich państw, które zaangażowały się w pomoc naszemu sąsiadowi”

czytamy w prezydenckim dokumencie. To 4,91% polskiego PKB, co rzeczywiście robi wrażenie, ale przede wszystkim z punktu widzenia polskiego podatnika.

Festiwal chwalenia się przez polskie władze poziomem wsparcia Ukrainy całkowicie rozmija się z nastrojami społecznymi. Ma niby stanowić odpowiedź na „niewdzięczność” Kijowa, ale w rzeczywistości prowadzi również do uzmysłowienia sobie przez Polaków rozmiarów zaangażowania finansowego ich państwa we wspieranie wojny, którą niekoniecznie oni sami chcieliby popierać.

Kancelaria Dudy akcentuje szereg faktycznie szczytnych działań humanitarnych, choćby tych, którymi obejmowano ukraińskie chore i pozbawione rodzin dzieci. Ocena tego typu wsparcia jest z założenia jednoznacznie pozytywna. Problem polega na tym, że gdy porównamy kwoty przeznaczane na wsparcie potrzebujących chorych, słabych i bezbronnych z kwotami wydatkowanymi na rzecz skorumpowanego reżimu kijowskiego i jego armii, to te pierwsze wyglądają wyjątkowo mizernie.

Dlatego publikacja raportu Dudy oraz oczekiwanego zestawienia MON mogą tylko pogorszyć opinię polskiego społeczeństwa na temat partii rządzących w ciągu ostatnich ponad dwóch lat oraz głowy państwa. Taki będzie niezamierzony i nieplanowany efekt uboczny licytacji oraz zabiegów o wdzięczność dla darczyńcy, których podjęły się polskie władze.

Niebawem zobaczymy jako będą łatwe do przewidzenia sondażowe i wyborcze skutki tych działań.

#ukraina #wsparcie #pomoc #duda #budżet

🧠 Włącz myślenie - subskrybuj Bieg myśli


🚨 Gdzie Niemcy popełniły błąd, który prowadzi ich gospodarkę do katastrofy?

Nad tym zastanawia się na łamach brytyjskiego „The Times” Wolfgang Münchau, który od lat analizuje przyczyny kryzysu niemieckiego modelu rozwoju. Dochodzi do ciekawych wniosków.

Berlin pogrąża się w odmętach tego kryzysu, a końca problemów nie widać. Odzwierciedleniem zapaści gospodarczej jest destabilizacja polityczna. Właśnie rozpadła się trójpartyjna koalicja, po tym jak odeszła z niej liberalna Wolna Partia Demokratyczna (FDP) wskutek forsowania przez kanclerza Olafa Scholza nadzwyczajnych przepisów pozwalających na dalszy wzrost deficytu na rzecz wspierania finansowego Kijowa. Szef FDP i minister finansów, Christian Lindner, był jednoznacznie przeciwny takim rozwiązaniom.

Münchau twierdzi jednak, że korzenie kryzysu sięgają znacznie głębiej. Niemcy wyraźnie odstają technologicznie od szeregu innych rozwiniętych gospodarek. Odgrywały wiodącą rolę potęgi przemysłowej, ale przespały moment, gdy bardziej od produkcji zaczęły się liczyć na Zachodzie technologie i rozwiązania cyfrowe. Problem pojawił się jeszcze z powodu III Rzeszy. Pozbycie się najwybitniejszych uczonych, choćby twórców fizyki kwantowej, z niemieckich uniwersytetów w związku z ich pochodzeniem żydowskim spowodowało, że to USA przejęły cały ich potencjał i chwilę później to za oceanem wprowadzano pionierskie rozwiązania, a z czasem powstał sektor IT. Niemcy pozostawały nadal przy produkcji przemysłowej.

Czasy się zmieniały, a gospodarka niemiecka nadal była na poziomie „analogowym”, w odróżnieniu od swoich „cyfrowych” już konkurentów. W 1982 roku ówczesny kanclerz Helmut Kohl postawił na przykład na rozwój telewizji kablowej, gdy tymczasem inne kraje Zachodu przechodziły już do nowej ery medialnej. Gerhard Schröder kontynuował strategię oparcia się na kilku sektorach przemysłu – motoryzacyjnym, elektromaszynowym, chemicznym. Działały w tych branżach znane na całym świecie marki, a w ich cieniu rozwijały się małe i średnie firmy – kooperanci. Taki kierunek gospodarczy kontynuowała również konsekwentnie Angela Merkel.

Jak pisze Münchau, Niemcy „zależały od Rosji w sferze dostaw gazu, a od Chin w sferze eksportu. A później doszło do zerwania z Rosją po rozpoczęciu działań zbrojnych na Ukrainie. Geopolityka doprowadziła do tego, że Niemcy stały się zbyt uzależnione od USA. Teraz, po zwycięstwie Trumpa, ich gospodarka stanie w obliczu nowych zagrożeń egzystencjalnych za sprawą zapowiadanych przez niego ceł na import”.

Jednym słowem, zależność od Amerykanów pchnęła Niemcy w kierunku ekonomicznego samobójstwa. Problem polega na tym, że jest to samobójstwo rozszerzone, bo wraz z nimi w otchłań kryzysu wpada cała kontynentalna Europa, w tym ściśle powiązana z gospodarką niemiecką Polska.

#niemcy #kryzys #technologia #gospodarka #produkcja

🧠 Włącz myślenie - subskrybuj Bieg myśli


🚨 Ze listy „wrogów Ukrainy” pospiesznie usunięto Donalda Trumpa.

Chodzi o znany portal Mitoworiec, na którym znalazły się nazwiska kilkuset obcokrajowców uznawanych przez Kijów za wrogo nastawione do integralności terytorialnej i suwerenności Ukrainy. Są na nim nie tylko politycy czy dziennikarze, ale również przedstawiciele różnych wyznań, filozofowie czy artyści. Listę i stronę początkowo wiązano z Antonem Gieraszczenką, który był rzecznikiem prasowym ministra spraw wewnętrznych Ukrainy po przewrocie w 2014 roku, Arsena Awakowa. Obecnie portal ma podobno kontrolować deputowany do Rady Najwyższej z ramienia Solidarności Europejskiej Piotra Poroszenki, Artur Gierasimow.

Ukraińscy dziennikarze twierdzą wszakże niezmiennie, że cała inicjatywa kontrolowana jest pośrednio przez tamtejsza bezpiekę, najprawdopodobniej SBU.

Portal nie tylko wzywa do rozprawy z domniemanymi wrogami Ukrainy, ale również wyraża publiczną satysfakcję, gdy któryś z nich ginie w rozmaitych okolicznościach (tak było m. in. z córką znanego rosyjskiego filozofa, Aleksandra Dugina).

Swego czasu na Mirotworcu znalazł się również nowo wybrany prezydent USA. Powód: rzekoma sympatia wobec Kremla poprzez publiczne przyznawanie przynależności Krymu do Rosji. Obserwatorzy Mirotworca zorientowali się dziś, że wpis Trumpa na listę wrogów zniknął bez podania przyczyny. Internet pamięta.

Swoją drogą, istnienie Mirotworca powinno stać się przedmiotem odpowiednich reakcji ze strony sponsorów Ukrainy, bo w istocie strona ta nawołuje do stosowania przemocy, a do tego publikuje nierzadko dane teleadresowe osób prywatnych.

#mirotworiec #ukraina #trump #lista #krym

🧠 Włącz myślenie - subskrybuj Bieg myśli


Choć nie ma jeszcze zapowiadanej przez MON listy sprzętu, który Polska przekazała Ukrainie, to można już oszacować rozmiary wsparcia militarnego.

W przeciwieństwie do wielu innych krajów, polskie władze nie informują opinii publicznej o ilości przekazywanego Kijowowi sprzętu i uzbrojenia. Już sam ten fakt budzić może poważne wątpliwości: społeczeństwo nie ma pojęcia ile tak naprawdę zainwestowało w ukraińską armię. Dlatego zapowiadany raport wyczekiwany jest niecierpliwie nie tylko przez ekspertów. Póki co, bazować można na cząstkowych informacjach, które zebrała ostatnio redakcja wp.pl.

Wynika z nich, że Polska przekazała już najprawdopodobniej 14 egzemplarzy myśliwców MiG-29, których domagał się ostatnio publicznie Zełenski, sugerując, że zamiast nich polskie niebo mogłyby patrolować siły powietrzne innych krajów NATO.

Warszawa wysłała również Siłom Zbrojnym Ukrainy pociski powietrze-powietrze R-73, dzięki którym ukraińskie lotnictwo ma czym walczyć. Ukraina otrzymała około 100 takich pocisków, pozwalających na zwalczanie celów powietrznych na dystansie do 30 km. Wojska lotnicze otrzymały także 11-12 śmigłowców Mi-24, czyli „ciężkich śmigłowców bojowych”.

Najwięcej trafiło jednak na Ukrainę polskiego sprzętu pancernego. Najliczniejszy z przekazanych dla Kijowa czołgów to T-72M1, w tym także czołgi po istotnej modernizacji, czyli T-72M1R. Liczba przekazanych T-72 w różnych wariantach przekracza 250 egzemplarzy (według niektórych źródeł może to być nawet 280-300 czołgów). Do tego dochodzi jeszcze 30-60 czołgów PT-91 Twardy, a także 14 niemieckich czołgów Leopard2A4.Mamy zatem być może nawet około pół tysiąca czołgów, których lekką ręką i całkowicie za darmo pozbyło się Wojsko Polskie.

Do tego doliczyć trzeba jeszcze bojowe wozy piechoty BWP-1 (150-400 sztuk) oraz kołowe transportery opancerzone Rosomak (100-200 sztuk). Sporo było też broni artyleryjskiej, przede wszystkim chwalone przez specjalistów samobieżne armatohaubice Krab, produkowane w zakładach w Stalowej Woli. Z 72 dostarczonym Ukraińcom co najmniej 20 zostało do tej pory zniszczonych.

Zestawienie nie obejmuje broni lekkiej i całego szeregu innych rodzajów sprzętu, a także amunicji dostarczanej w ilościach hurtowych dla Kijowa. „Jak zauważył dziennikarz Defence 24 Jarosław Ciślak, kwota jest podwajana o koszt odtworzenia stanów magazynowych” – czytamy na portalu wp.pl.
Zaczekajmy teraz na zapowiadany raport i reakcje Polaków na jego publikację.

#ukraina #wojsko #broń #dostawy #wojna

🧠 Włącz myślenie - subskrybuj Bieg myśli


🚨 Rosja przystępuje do wyścigu w dziedzinie rozwoju sztucznej inteligencji.

O znaczeniu tej sfery mówił podczas posiedzenia Klubu Wałdajskiego Władimir Putin. Badania i rozwój AI mają być jednym z priorytetów rosyjskiej gospodarki w najbliższych latach.

Już teraz szereg rosyjskich firm realizuje innowacyjne eksperymenty w tej dziedzinie. Kluczową rolę odgrywa tu Sberbank, który zresztą już wcześniej tradycyjnie podkreślał swoje zaawansowanie technologiczne, a na dodatek dysponuje wystarczającym zapleczem dla realizacji poważnych inwestycji, wciąż będąc największym bankiem depozytowym w Federacji Rosyjskiej. To właśnie Sber realizuje m. in. program „Szkoła 21”, w ramach której szkoli kadry przygotowane do prac nad sztuczną inteligencją. Uruchomił też międzynarodowy akcelerator badawczo-rozwojowy Sber500, który z kolei przyciągnąć ma do współpracy specjalistów z innych krajów, gotowych do pracy w sektorze AI. Sukcesem zakończyło się też uruchomienie bardzo pomocnych, szczególnie dla dzieci i młodzieży, aplikacji AI, jak choćby Nowator – platformy wykorzystującej AI do poprawy wad wymowy u dzieci.

Rosja nie jest wiodącą siłą w świecie AI. Jak niedawno wspominaliśmy, głównymi rywalami w tej branży są USA i próbujące dogonić Amerykanów Chiny. Być może zapowiedzi rosyjskiego prezydenta są wskazaniem, że rosyjscy specjaliści będą próbowali włączyć się do tego wyścigu. Ostatnie motywowane politycznie decyzje, jak choćby ta o wykluczeniu z zespołu pracującego nad Linuxem rosyjskich fachowców IT tylko i wyłącznie ze względu na ich narodowość, pokazują, że Zachód nie zdoła wyssać rynku rosyjskiego z najlepszych fachowców, zapewne również w dziedzinie AI. A to otwiera drogę do tego, by Rosja podjęła próbę zaangażowania się w rywalizację, która może zdecydować o przyszłości świata w najbliższych latach.

Biorąc pod uwagę profil firmy, zapewne w Moskwie wiodącą rolę w tej sferze zachowa właśnie bank Sber kierowany przez Germana Grefa i będący jedną z największych spółek rosyjskiego sektora finansowego.

#ai #technologia #sber #usa #rosja

🧠 Włącz myślenie - subskrybuj Bieg myśli


🚨 Strach przed wciągnięciem w wojnę to największa obawa, jaką odczuwają Polacy.

Obecnie właśnie lęk przed wciągnięciem Polski do wojny toczącej się na Ukrainie odgrywa największą rolę. Widać tu wyraźny trend oraz współzależność – im więcej mówi się o potencjalnym udziale naszego kraju w konflikcie, tym większy budzi to opór społeczny.

„Widać istotne zmiany w stosunku do badań sprzed roku. O ile inflacja była i jest głównym lękiem Polaków, o tyle widoczny jest większy strach przed przeniesieniem się wojny z Ukrainy na polskie terytorium. Przed rokiem był on na szóstej pozycji, a obecnie na pierwszej – wskazało go 40% badanych”

mówi prof.

Piotr Długosz z Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie, kierownik Interdyscyplinarnego Laboratorium Badań nad Wojną w Ukrainie. Długosz opublikował właśnie wyniki prowadzonych przez swój zespół badań w tej sprawie.

Wszelkie pozostałe lęki Polaków schodzą na plan dalszy, ustępując strachowi o charakterze egzystencjalnym, bo dotyczącym przecież własnego przetrwania, zdrowia i życia.
Obawa przed wojną powiązana jest z ogólnym stosunkiem do Ukrainy i Ukraińców. Według danych uzyskanych w badaniu sondażowym, radykalnie spadła gotowość Polaków do wspierania imigrantów z Ukrainy. 63% chce, by pomoc była ograniczona do tych Ukraińców, którzy mieszkają w rejonie toczących się walk oraz są z terenów zajętych przez Rosjan, a nie dla wszystkich, jak to jest obecnie.
„Gdyby dzisiaj doszło do eskalacji konfliktu na Ukrainie i pojawiła się kolejna wielka fala uchodźców, to prawdopodobnie nie mogliby już liczyć w Polsce na takie wsparcie jak w pierwszym roku wojny”

– twierdzi Długosz.

Stosunek do Ukraińców związany jest również z tym, że wielu z tych, którzy mieszkają w Polsce, to ludzie relatywnie zamożni, często mający większe możliwości finansowe niż Polacy i nie kryjący się z wystawnym stylem życia. Długosz twierdzi, że wśród imigrantów dominują przedstawiciele wyższej klasy średniej, czyli ludzie, którzy poruszają się w miarę dobrymi samochodami i wynajmują przestronne apartamenty.
„Dłuższy pobyt tej grupy może wywołać lęk wśród Polaków przed deklasacją, a wśród ludzi młodych, że rośnie konkurencja przy wejściu w dorosłość”

– uważa krakowski uczony.

Niewątpliwie trendy i nastroje społeczne śledzą uważnie sztaby największych polskich partii politycznych. Być może dlatego w ostatnim okresie w mediach coraz więcej sceptycyzmu wobec Kijowa, także w wydaniu tych, którzy jeszcze do niedawna deklarowali bezwarunkowe wsparcie dla władz Ukrainy i jej obywateli.

#ukraina #sondaż #wojna #imigracja #badanie

🧠 Włącz myślenie - subskrybuj Bieg myśli


🚨 Zełeński z entuzjazmem pogratulował Trumpowi zwycięstwa wyborczego.

Czy to jedynie kurtuazja, albo próba pozyskania przychylności republikańskiego prezydenta? Być może chodzi o coś więcej. Tak przynajmniej twierdzi brytyjski tygodnik „The Economist”.

Podobno otoczenie Zełenskiego ma być już zmęczone brakiem zdecydowania i wsparciem na pół gwizdka ze strony administracji Bidena. Rządzący jeszcze obecnie Demokraci starają się uniknąć eskalacji konfliktu i robią wszystko, żeby do niej nie doszło. Stąd biorą się restrykcje i ograniczenia dotyczące choćby możliwości uderzeń rakietowych na cele położone w głębi terytorium rosyjskiego. Biały Dom nie chce zakończenia konfliktu, ale nie chce też jego narastania.

Moskwa ma stopniowo się wykrwawiać i ulegać wyczerpaniu, ale wszystko to kosztem ogromnych strat strony ukraińskiej. W tej wojnie nie chodzi o trudne do wyobrażenia zwycięstwo Kijowa, lecz właśnie o osłabienie konkurencyjnego mocarstwa.

Tymczasem w administracji Trumpa mogą pojawiać się dwa konkurencyjne scenariusze polityki amerykańskiej wobec trwającego konfliktu zbrojnego. Pierwszy z nich to zarys planu przedstawionego przez przyszłego wiceprezydenta u boku Trumpa, J. D. Vance’a. Zakłada on zamrożenie konfliktu na obecnej linii frontu, stworzenie strefy zdemilitaryzowanej oraz wyraźną rezygnację z przyjmowania Ukrainy do NATO. Drugi przedstawiony został przez byłego sekretarza stanu z czasów pierwszej kadencji Donalda Trumpa w Białym Domu, Mike’a Pompeo. W tekście opublikowanym na łamach „Wall Street Journal” były szef amerykańskiej dyplomacji opowiada się za wzmocnieniem wsparcia militarnego dla Kijowa i utrzymaniem perspektywy członkostwa w NATO. Jest to koncepcja jednoznacznie eskalacyjna.

Vance jawi się w tym przypadku jako przedstawiciel partii zamrożenia konfliktu (jego pomysł nie doprowadziłby do trwałego pokoju, a długość trwania rozejmu mogłaby zależeć od ponownej gotowości obu stron do wznowienia działań zbrojnych). Pompeo, zarabiający obecnie na Ukrainie jako członek rady nadzorczej spółki telefonii komórkowej Kyivstar, to w tym kontekście reprezentant partii wojny. Nie wiemy wprawdzie czy będzie miał on wpływy w nowej administracji, ale nie jest jedynym Republikaninem o takich poglądach.

Jak pisze „The Economist”,
„całkowite przehandlowanie Ukrainy przez Trumpa wydaje się mało prawdopodobnym, również z uwagi na poglądy jego republikańskiego zaplecza. To oczywiste, że nie będzie on chciał stać się autorem i winowajcą klęski Ukrainy. Jednak jako polityk zorientowany transakcyjnie zapewne zażąda od Ukrainy czegoś w zamian. Na przykład dostępu do jej surowców naturalnych. Jednocześnie nie będzie się zbytnio przejmował wartościami liberalnymi”.


Może zatem dojść
do eskalacji konfliktu na Ukrainie i śmiałego licytowania w tej wojnie przez Waszyngton. Nie ma wątpliwości, że reżim kijowski gotów będzie zapłacić każdą cenę za utrzymanie się u władzy, więc bez większych wahań spełni żądania Trumpa.

#trump #ukraina #wojna #vance #pompeo

🧠 Włącz myślenie - subskrybuj Bieg myśli


🚨 Pojawiają się głosy o rychłym zniesieniu antyrosyjskich sankcji.

Na razie to bardzo mglista perspektywa. Jak donosi „Financial Times”, na giełdach zachodnich od ogłoszenia wyniku wyborów toczą się ożywione dyskusje na temat przyszłości sankcji.
„Wszystkie rozmowy tego ranka dotyczyły tego, jak można handlować z Rosją i czy sankcje zostaną odwołane”

– czytamy.

Na dodatek
„inwestorzy zachodnich banków nagle zaczęli zastanawiać się nad tym jak można by zacząć handlować rublem”.


Poza kwestią nastawienia i układu sił w nowej administracji Trumpa dochodzi tu jednak kilka podstawowych pytań. Na ile najbardziej rozbudowany w dziejach stosowania sankcji reżim sankcyjny można będzie z dnia na dzień po prostu odwołać? Musimy brać pod uwagę fakt, że w ciągu ostatnich lat ukształtowały się skomplikowane koalicje zwolenników utrzymywania sankcji. Składają się one oczywiście przede wszystkim z tych, którzy zajęli miejsce Rosji, choćby na zachodnich rynkach surowców energetycznych. Mamy jednak też i innych zainteresowanych. To choćby twórcy i realizatorzy schematów pozwalających na obchodzenie owych sankcji. Jak wiadomo zarabiają oni ogromne kwoty na pośrednictwie, które w przypadku zniesienia sankcji okazałoby się najzwyczajniej w świecie z dnia na dzień zbędne.

Dochodzą do tego kwestie prawno-międzynarodowe i polityczne. Tu również wprowadzenie nowych regulacji, tym razem znoszących sankcje i ograniczenia, wymagałoby przede wszystkim czasu. Na dodatek istotne byłoby ustalenie inicjatora poluzowania lub zniesienia reżimu sankcyjnego. Ktoś musiałby wziąć na siebie cały gniew partii wojny i obozu globalistycznego, który wciąż, przynajmniej medialnie, trzyma się mocno. Kandydatów w Europie jest kilku. Viktor Orbán czy Robert Fico to najbardziej oczywiści z nich. Czy jednak to wystarczy i czy oni sami podejmą się ryzykownej wizerunkowo misji?

Tak czy owak, dyskusje wśród inwestorów giełdowych pokazują, jak bardzo wielkie są oczekiwania normalizacji, choćby częściowego powrotu do przedwojennych, zdecydowanie bardziej pragmatycznych relacji gospodarczych Zachodu z resztą świata.

#sankcje #wojna #energetykaa #rubel #rosja

🧠 Włącz myślenie - subskrybuj Bieg myśli


🚨 Przedstawiciele partii wojny mają wciąż nadzieję, że nowa administracja w Białym Domu utrzyma konfrontacyjny kurs z Rosją.

Wypowiedzi pełne nadziei na taki właśnie scenariusz padają również ze strony polskich środowisk militarystycznych i nastawionych na eskalację konfliktu. Q tym duchu wypowiada się choćby znany z medialnych wystąpień były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, gen. Roman Polko.
„Co prawda Donald Trump znany jest ze swoich nieprzewidywalnych decyzji, przez co niełatwo dokładnie przewidzieć jego ruchy, natomiast wierzymy, że jego doradcy będą czuwać i mądrze udzielać mu swoich porad”

mówi Polko.

Wskazuje tym samym, nie bez racji, biorąc pod uwagę wnioski płynące z poprzedniej kadencji Trumpa, że kluczowe znaczenie będzie miało otoczenie byłego i zarazem przyszłego prezydenta. Jeśli Trump zdoła uwolnić się spod wpływów neokonserwatywnych jastrzębi i pozostaną przy nim jego sojusznicy zz czasu kampanii wyborczej – można oczekiwać zamrożenia konfliktu na Ukrainie i wcześniejszego wymuszenia na Kijowie rozmów poprzez przerwanie dostaw broni i zakręcenie kurka z pomocą finansową.

Polko wyraża też nadzieję na kontynuację atlantyzmu w police europejskiej:
„jeśli chodzi o Polskę, to najpewniej będzie ona po prostu ‘robiła swoje’, a naszą gwarancją bezpieczeństwa pozostaje NATO. Polska będzie prowadziła taką dyplomację, która będzie miała na celu utrzymanie i umacnianie relacji nie tylko swojej, ale też całej Europy ze Stanami Zjednoczonymi, bo są one kluczowe z punktu widzenia interesów zarówno amerykańskich jak europejskich”.

I tutaj się myli.

Amerykańska administracja będzie działała w sposób transakcyjny. Przychylność Waszyngtonu będzie zatem drogim towarem na sprzedaż, którym handlować będzie Trump i jego ludzie. Oznacza to, że w najbliższym czasie polski budżet będzie dodatkowo obciążony kolejnym zakupami i płatnościami dla Amerykanów.

Na koniec Polko po raz kolejny powtarza mantrę zwolenników wojny i militaryzacji: „Ukraina kupiła nam czas, podejmując walkę. Płacąc cenę własnej krwi, dała nam czas przede wszystkim na to, żeby wzmocnić budowę własnych sił zbrojnych, fortyfikować granice. Tym, co rzeczywiście jest naszą siłą, jest fakt, że Zachód działa razem. Podobają mi się wypowiedzi, które padają z ust Ministra Spraw Zagranicznych, że jeśli cokolwiek miałoby się dziać na Litwie, to będą tam polscy żołnierze”. Polko reprezentuje oczywiście interesy polskich mundurowych, którym zależy na nowych zakupach sprzętu i zwiększeniu finansowania armii. Warto zwrócić uwagę, że kwestia zagrożenia rosyjskiego i „przedmurza” ukraińskiego jest dla niego dogmatem, którego nie wolno kwestionować.

Dla wyznawców tego dogmatu nie ma też żadnej potrzeby racjonalnego uzasadniania swoich twierdzeń i przytaczania jakichkolwiek argumentów na rzecz ich poparcia.

#polko #wojna #trump #eskalacja #ukraina

🧠 Włącz myślenie - subskrybuj Bieg myśli


🚨Administracja Bidena pospiesznie planuje udzielenie ostatniej transzy wsparcia dla Kijowa.

Odchodząca z Białego Domu administracja Demokratów zamierza w ekspresowym tempie przekazać Kijowowi być może ostatnią transzę pomocy militarnej o wartości 6 mld dolarów. Dalsze losy amerykańskiej pomocy dla władz ukraińskich nie są znane i wręcz stoją pod poważnym znakiem zapytania.

Jak donosi portal Politico, ekipa Bidena stara się jak najszybciej skonstruować i przekazać obiecany wcześniej Zełenskiemu i jego ludziom pakiet pomocowy. Może jednak już tu natknąć się na poważne przeszkody, bo nowa większość w Kongresie ma szereg instrumentów pozwalających zamrozić realizację wcześniejszych zobowiązań. Jednocześnie wielu komentatorów twierdzi, że może to być ostatnia transza pomocy USA dla Kijowa.

Podobno w gronie najbliższych współpracowników prezydenta-elekta mają już toczyć się dyskusje nad sposobem zakończenia trwającego od 2022 roku konfliktu zbrojnego na Ukrainie. Jak wiadomo, Trump składał bardzo liczne deklaracje w tej sprawie. Były one jednak pozbawione konkretów, być może poza zarysem koncepcji przedstawionym przez przyszłego wiceprezydenta J. D. Vance’a.

Najbliższe trzy miesiące (do zaprzysiężenia Trumpa i objęcia stanowisk przez przedstawicieli nowej, republikańskiej administracji) pełne będą napięć i wątpliwości związanych z dalszymi losami wojny na Ukrainie. Nie ma żadnej pewności jak nowa ekipa w Białym Domu podejdzie do kwestii ukraińskiej, ale też do bardziej globalnych propozycji Rosji dotyczących nowej architektury ładu międzynarodowego. Bardzo wiele zależeć będzie od dwóch czynników:

🔴 układu sił grup interesów wokół Trumpa, przy założeniu, że część z nich (sektor energetyczny – licząc na trwałe uzależnienie rynku europejskiego od swoich dostaw, przy zachowaniu sankcji skierowanych przeciwko Rosji; kompleks militarno-przemysłowy – dążący z oczywistych względów do przedłużenia konfliktu zbrojnego, a nawet jego eskalacji) bliższa jest partii wojny, reprezentowanej również dość licznie wśród amerykańskich Republikanów;

🔴polityki kadrowej Trumpa (przykład jego poprzedniej kadencji świadczy o dużej niestabilności w tej sferze – izolacjoniści zastępowani byli przez neokonserwatystów i na odwrót) – jeśli większe wpływy zachowają jego najbliżsi towarzysze z czasów kampanii wyborczej, może okazać się, że ukraiński konflikt zmierzać będzie dużymi krokami może nie ku zakończeniu, lecz przynajmniej ku zamrożeniu;

🔴 wpływu służb wywiadowczych i specjalnych na politykę amerykańską (włącznie z groźbą realizacji scenariusza siłowego wobec prezydenta stojącego na drodze planów realizowanych przez ich utajnione struktury – Trumpa nie musi czekać los prezydenta Johna F. Kennedy’ego, bo możliwe są inne środki nacisku.

Europa zamarła w oczekiwaniu. Wiarygodnych prognoz brak.

#trump #usa #ukraina #wojna #biden

🧠 Włącz myślenie - subskrybuj Bieg myśli


🚨 Sikorski może mieć problem z udziałem w wyborach prezydenckich przez żonę.

Nie milkną echa wygranej Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich. Zachowanie części polskich polityków i komentatorów pokazuje bardzo wyraźnie gigantyczny stopień politycznego i mentalnego uzależnienia Warszawy od Waszyngtonu. Właściwie wszyscy skłonni są do przyznawania, że głosowanie w USA jest znacznie ważniejsze dla Polski niż rezultaty wyborów w samej Polsce.

Na temat przyszłości relacji polsko-amerykańskich i wpływu elekcji kandydata republikańskiego na polską scenę polityczną wypowiedział się m. in. prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. W jego przekonaniu
„pierwsze pytanie, jakie administracja Trumpa zada polskiemu rządowi będzie zapewne dotyczyło wywiązania się z zobowiązań dotyczących kontraktów zbrojeniowych i inwestycji związanych z atomem. Jeśli odpowiedź Polski będzie pozytywna, to szanse porozumienia wzrosną”.


Waszyngton będzie zatem prowadził politykę jednoznacznie pragmatyczną. Dobre relacje i przychylność Białego Domu nie będą osiągalne za darmo, lecz trzeba je będzie sobie kupić. Bazując na doświadczeniu poprzedniej kadencji Donalda Trump, można zatem nietrudno przewidzieć, że Warszawę czekają dodatkowe wydatki oraz całkowita uległość wobec żądań ochrony interesów ekonomicznych firm zza oceanu.

Drugim ważnym elementem czekającym na reakcję polskich władz jest kwestia podejścia do Ukrainy.

Chwedoruk twierdzi jasno –
„polskie władze muszą zerwać z ukrainocentryzmem, bo do dziś wszelkie sprawy międzynarodowe były postrzegane przez pryzmat Kijowa”.

Tymczasem to nie obecny reżim kijowski i jego interesy będą od tej pory najważniejsze. Pragmatyzm Waszyngtonu polega na tym, że w każdej chwili nowa administracja zaskoczyć może wszystkim podjęciem niekonwencjonalnej decyzji w sprawie Ukrainy i działań Rosji: albo zakończyć z dnia na dzień cały konflikt, odłączając kroplówkę ze wsparciem USA; albo chwilowo eskalować konflikt i licytować wysoko w grze z Moskwą. Dotychczasowe, motywowane ideologicznie wspieranie Kijowa tak czy inaczej ustąpić będzie musiało gotowości do większej elastyczności, bo oczywistym jest, że nie tylko Polska, ale i cała Unia Europejska nie mają szans na samodzielne sponsorowanie kontynuacji konfliktu.

Mamy jeszcze wpływ amerykańskich wyborów na wewnętrzną politykę polską, nawet tą personalną.

Według Chwedoruka, wygrana Trumpa może przekreślić plany Radosława Sikorskiego związane ze startem w nadchodzących polskich wyborach prezydenckich.
„Szanse Radosława Sikorskiego — którego żona Anne Applebaum bardzo ostro Trumpa krytykowała — na namaszczenie go przez PO na prezydenta gwałtownie zmalały. W tym sensie dla mającego prezydenckie ambicje ministra Sikorskiego środowy poranek musiał być fatalny”

– twierdzi Rafał Chwedoruk.

Rzeczywiście, Applebaum znana jest z niezwykle niedyplomatycznych wypowiedzi wobec nowo wybranego amerykańskiego prezydenta. Zresztą nie tylko – jej hipotetyczne zajęcie miejsca pierwszej damy byłoby kontrowersyjne nie tylko z punktu widzenia administracji Trumpa. Uwaga Chwedoruka pokazuje jednak coś jeszcze innego: dobór kandydatów na najwyższe stanowiska w Polsce uzależniany jest od opinii jaką ci kandydaci bądź ich najbliższe otoczenie mają w Waszyngtonie. Taki jest stopień naszego półkolonialnego uzależnienia od metropolii.

#usa #trump #sikorski #wybory #preyzdent

🧠 Włącz myślenie - subskrybuj Bieg myśli


🚨 Amerykańskie wybory ujawniły, że wielu młodych Amerykanów to ludzie niepiśmienni.

Jak pisze Erin Snodgrass,
„wielu wyborcom z pokolenia Z bardzo trudno jest się podpisać. Robi się z tego problem przy głosowaniu”.


W związku
z tym władze hrabstwa Clark w Nevadzie musiały pilnie dokonywać dodatkowych sprawdzeń wiarygodności podpisów ponad 11 tys. młodszych wyborców.

Problem dotyczy głównie pokolenia dzisiejszych dwudziestolatków. Przyzwyczajeni są oni do podpisywania dokumentów wyłącznie w formie elektronicznej. Praktycznie zatracili umiejętność piania ręcznego.

To kolejna ilustracja tego, gdzie znalazło się społeczeństwo amerykańskie. Oczywiście, można wszystko usprawiedliwiać postępem technologicznym i przejściem administracji oraz wszelkich spraw formalnych do przestrzeni wirtualnej.

Wystarczy jednak wyobrazić sobie problemy, które wystąpiłyby w przypadku wystąpienia poważniejszych przerw w dostawach Internetu czy energii elektrycznej. Wszystko to efekt funkcjonowania amerykańskiego systemu oświaty i szkolnictwa, prowadzącego do coraz szerszego występowania zjawisk określanych niegdyś jako analfabetyzm.

Dodatkowo mamy jeszcze zjawisko analfabetyzmu funkcjonalnego, czyli braku umiejętności odbierania prostych komunikatów ze zrozumieniem. Dotyczy to zarówno słowa pisanego, jak i mówionego. W tej sytuacji trudno mówić o świadomym uczestnictwie kolejnych pokoleń w życiu publicznym. Ich zasoby komunikacyjne ograniczają się do prostych emotikonów i symboli, nierzadko zresztą niezrozumiałych z kolei dla pokoleń starszych.

Wydawało się do tej pory, że problemy z podpisaniem się mogą mieć mieszkańcy krajów najsłabiej rozwiniętych i cierpiących nędzę. Tymczasem problem ten występuje i to na wielką skalę również w jednym z czołowych mocarstw światowych, mających aspiracje do przewodzenia ludzkości i stanowienia dla niej wzorca w wielu obszarach.

#usa #wybory #analfabetyzm #pokolenia #postęp

🧠 Włącz myślenie - subskrybuj Bieg myśli


🚨 Europejska gospodarka nadal tonie, niezależnie od wyników amerykańskich wyborów.

Niedawno koncern Bosch poinformował o zwolnieniach grupowych, które mają objąć 7000 pracowników firmy w Niemczech. Teraz pojawiają się kolejne informacje, które wskazują, że cięcia zatrudnienia mogą być nawet jeszcze większe. Duża część produkcji Boscha skierowana jest do pogrążonego w coraz większym kryzysie niemieckiego przemysłu samochodowego.

Niemieccy ekonomiści oszacowali dodatkowe potencjalne straty gospodarki niemieckiej w wyniku wprowadzenia przez Trumpa zasad polityki protekcjonistycznej. Analityk Instytutu Gospodarki Światowej w Kilonii, ekonomista Jürgen Matthes, podliczył, że jeśli administracja republikańska w Białym Domu podniesie cła na import z Unii Europejskiej do 20%, to będzie to oznaczać spadek niemieckiej gospodarki o 1,5% w perspektywie 2028 roku oraz straty na poziomie 180 mld euro. W drugim rozważanym przez niego scenariuszu Stany Zjednoczone wprowadzają cła na wszystkie importowane towary na poziomie 10%, jednocześnie rozpoczynając wojnę handlową z Chinami i obejmując import z tego kraju cłami 60-procentowymi. W takim przypadku gospodarka niemiecka będzie się miała nieco lepiej, ale jej straty i tak wyniosą 127 mld euro.

Tym, którzy uznają, że to dla Polski obojętne, a nawet cieszą się z powodu kłopotów Niemców, warto przypomnieć, że w sensie ekonomicznym jesteśmy częścią (niektórzy twierdzą, że montownią) gospodarki niemieckiej. I już sama konstatacja tego faktu powinna zapalać lampki alarmowe w umysłach polskiej klasy politycznej, przynajmniej tej odpowiedzialnej za gospodarkę. Kryzys w Niemczech oznacza bowiem automatycznie jeszcze głębszy kryzys w Polsce – to oczywiste. Będzie on wprawdzie odczuwany z określonym opóźnieniem, lecz jest nieunikniony.

Na obecnym etapie radykalne przekierowanie naszej gospodarki na inne rynki nie jest możliwe. Logiczny wniosek” powinniśmy trzymać kciuki, by niemieckie koncerny przetrwały jakoś obecny kryzys. Z USA jako głównym partnerem i protektorem nie da się tego w żadnym wypadku zrobić.

#gospodarka #niemcy #europa #usa #kryzys

🧠 Włącz myślenie - subskrybuj Bieg myśli


🚨 Wygrana Trumpa nie zmieni półkolonialnego statusu Polski.

Przypomina o tym w swoim komentarzu publicysta tygodnika „DoRzeczy” Łukasz Warzecha. Spodziewane zwycięstwo wyborcze Republikanina będzie oczywiście związane z szeregiem zmian i innym rozłożeniem akcentów polityki amerykańskiej. Ale nie oznacza to radykalnej zmiany statusu geopolitycznego Polski.

Warzecha przypomina o zachowaniu Georgette Mosbacher, która była ambasadorem USA w Polsce w czasie pierwszej kadencji Trumpa. „Pani ambasador zachowywała się, jakby była nadzorcą amerykańskiej kolonii. Nie mam na myśli jej wypowiedzi o przestrzeganiu praworządności. Chodzi mi o promowanie przez nią tęczowej agendy oraz bardzo brutalne wymuszanie przestrzegania amerykańskich interesów gospodarczych” – stwierdził. Rzeczywiście, jej ingerencje w polską politykę były aż nadto bezpośrednie i bezczelne. Przypomnijmy, że chodziło w nich m. in. o obronę interesów amerykańskich korporacji, takich jak Uber (kwestia przepisów regulujących działanie tej firmy, których wprowadzenia domagali się polscy taksówkarze) czy Discovery (właściciela nieprzychylnej ówczesnemu rządowi telewizji TVN). Za każdym razem dochodziło do otwartych, publicznie wyrażanych połajanek pod adresem polskiego Sejmu, po których ówczesna PiSowska większość parlamentarna wycofywała się z przyjętych regulacji. Status Warszawy w relacjach z Waszyngtonem nie był ani przez chwile statusem podmiotowym.

Pragmatyzm ówczesnej, ale zapewne również przyszłej administracji Trumpa, polegał również na gigantycznych kontraktach dotyczących sprzedaży broni amerykańskiej polskiej armii. Donald Trump i jego administracja podchodził do Warszawy w sposób przede wszystkim pragmatyczny i biznesowy. A to wcale dobrze nie wróży Polakom. Być może dojdzie nawet do wymuszania na polskich władzach rozwiązań i decyzji budżetowo jeszcze mniej dla nas korzystnych niż dotychczasowe. Republikanin dbać będzie o realizację postulatów różnych grup interesów, zachowując się jak uzbrojony w żelazne argumenty komiwojażer wciskający amerykański sprzęt i towary w różnych miejscach na świecie, również w Polsce. W naszym przypadku sprawa dotyczyła nie tylko zakupów broni, czy „kupowania” amerykańskiej obecności militarnej na naszym terytorium, ale również importu amerykańskiego gazu skroplonego (LNG) na niekorzystnych dla nas w porównaniu surowcem rosyjskim warunkach.

Jedynym plusem, który odnotowuje też Warzecha, kolejnej prezydentury Trumpa może być zamrożenie konfliktu na Ukrainie, przynajmniej na pewien czas. Konfrontacja USA z ośrodkami świata wielobiegunowego będzie jednak trwała nadal, być może nabierając tylko nieco innych kształtów i koncentrując się na odmiennych kierunkach niż obecnie.

Dlatego wszystki
m, którzy oczekują jakiegoś przełomu dla Polski i Europy, polecić trzeba wylanie sobie kubła zimnej wody na głowę. Sytuację zmienić może wyłącznie radykalna i jednoznaczna emancypacja Europy spod wpływów amerykańskich.

#usa #trump #wybory #warzecha #mosbacher

🧠 Włącz myślenie - subskrybuj Bieg myśli


🚨 Amerykański wywiad pracuje nad narzędziami pozwalającymi na symulowanie głosu konkretnych osób.

Agencja Zaawansowanych Badań nad Projektami Wywiadowczymi (IARPA), działając na zlecenie dyrektora Wywiadu Narodowego USA, zleciła prace nad dokładnym symulowaniem ludzkiego głosu przez narzędzie oparte na sztucznej inteligencji. Nad projektem pracuje kilka amerykańskich ośrodków, firm i korporacji, które otrzymały na to granty z wywiadu (Galois, Inc., Honeywell, Uniwersytet Johnsa Hopkinsa, SRI International).

Program rozwoju Anonimowego Głosu w Czasie Rzeczywistym (Anonymous Real-Time Speech, ARTS) ma w założeniach polegać na ukrywaniu możliwości identyfikacji przez głos. Takie technologie istnieją już jednak od bardzo dawna. Analiza komunikatów IARPA pozwala na zupełnie inne wnioski. Chodzi tu o wierne symulowanie I prowadzenie całych rozbudowanych konwersacji za pomocą generowania głosu łudząco podobnego do głosu konkretnych osób.

Kierownik projektu, prof. Mark Becker podkreśla, że „indywidualny sposób mówienia jest czymś niezwykle unikalnym i służyć może jako skuteczna metoda identyfikacji. Wraz z rozwojem narzędzi identyfikacji biometrycznej nasze badania zmierzają do wytworzenia krytycznie ważnej warstwy ochronnej dla oficerów wywiadu, którzy prowadzą najbardziej wrażliwe misje realizowane przez społeczność wywiadowczą”.

System agencji zlecających zaawansowane badania i stymulujących innowacje w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego od dawna jest w USA mocno rozwinięty. Pionierem w tej dziedzinie była agencja DARPA, działająca przy Pentagonie.

Na czym polegać ma nowa, opracowywana właśnie technika? W największym skrócie: ma umożliwić przede wszystkim podszywanie się pod osoby realnie istniejące i wyciąganie w taki sposób danych wrażliwych od zaufanych współpracowników tych osób. Za wszystko odpowiadać będzie odpowiednia aplikacja. Może zatem do nas zadzwonić nasz bliski przyjaciel (w rzeczywistości wywiad podszywający się pod jego głos) i próbować wyciągnąć z nas najważniejsze informacje, przede wszystkim poufne. Łatwo sobie też wyobrazić ten instrument jako narzędzie smużące do produkcji deep fakeów. Wystarczy umieścić w mediach sztucznie wygenerowane wypowiedzi jakiejś znanej postaci, by wpłynąć na opinię publiczną w pożądanym przez siebie kierunku.

Technologia ARTS może zatem spowodować, że nie będziemy do końca pewni z kim rozmawiamy. Może to być nasz serdeczny przyjaciel, kolega z pracy, ale może to równie dobrze być aplikacja pracująca na rzecz obcego wywiadu.

#iarpa #wywiad #ai #deepfake #usa

🧠 Włącz myślenie - subskrybuj Bieg myśli


🚨 Sikorski zapowiedział, że Polska podliczy wartość dotychczasowego wsparcia dla Ukrainy.

Wszystko na kanwie
niegasnącego sporu o kwestię ekshumacji szczątków polskich ofiar pomordowanych przez ukraińskich nacjonalistów z OUN / UPA na Wołyniu i w Galicji Wschodniej.

Szef MSZ stwierdził, że podliczeniem polskich wydatków na rzecz Kijowa zajmie się resort obrony narodowej. Przygotowywany przez niego raport dotyczyć będzie jednak nie tylko pomocy wojskowej (wartości przekazanego sprzętu i szkoleń prowadzonych dla żołnierzy armii ukraińskiej), ale również wsparcia finansowego, a także środków wydanych na uchodźców (faktycznie i w sensie prawnym – imigrantów) przybyłych z Ukrainy po 24 lutym 2022 roku. Choć raportu jeszcze nie opublikowano, Radosław Sikorski już ujawnia, że
„w proporcji do PKB Polska udzieliła największej pomocy Ukrainie spośród wszystkich krajów sojuszniczych”.

Potwierdzają to zresztą cząstkowe dane publikowane do tej pory, gdzie w zestawieniach pod tym względem Polska znajduje się obok krajów bałtyckich jako jeden z głównych sponsorów władz ukraińskich.

Sikorski stwierdził, że skoro ta pomoc była tak wielka, to
„tym bardziej boli, że rząd ukraiński jeszcze nie uchyla wydanego w 2017 roku - przez jeszcze poprzedniego prezydenta Ukrainy - zakazu prowadzenia ekshumacji”.

Przypomina również, że władze Ukrainy wydały zgodę na ekshumację około 100 tys. żołnierzy niemieckiego Wehrmachtu, którzy zginęli na jej obecnym terytorium w okresie II wojny światowej.
„Prosimy, aby nasi zmarli pomordowani byli potraktowani nie gorzej niż żołnierze Wehrmachtu”

– apelował.

Publikacja wspomnianego raportu będzie miała istotny skutek poboczny. Polska opinia publiczna dowie się w końcu jakie wydatki poniósł nasz kraj na Ukrainę i podtrzymywanie toczącej się wojny. Może to wywołać szok społeczny, biorąc pod uwagę sytuację kryzysową i niezaspokojone potrzeby w innych obszarach.

Rzetelnie podliczone wydatki stanowić będą dowód obciążający przeciwko, zarówno poprzedniemu rządowi PiS, jak i obecnej koalicji. Otrzymane w ten sposób dane, jako oficjalnie potwierdzone, krążyć będą w dyskusjach publicznych. Zapewne większość wspomnianych wydatków poniesiona została za czasów rządów partii Kaczyńskiego, więc – przy umiejętnym wykorzystaniu tych danych przez opozycję, przede wszystkim Konfederację – dojść może do bolesnego uderzenia w wizerunek PiS jako formacji żonglującej swym wizerunkiem ugrupowania socjalnego i patriotycznego. Tym bardziej, że już publikowane do tej pory badania wskazywały, że wśród wyborców tej partii całkiem spora jest grupa tych, którzy sceptycznie odnoszą się do sponsorowania Kijowa.

Publikacja zapowiadanego raportu nie będzie natomiast miała żadnego wpływu na postawę władz Ukrainy. W dalszym ciągu odmawiać będą one prowadzenia ekshumacji, a już na pewno ujawniania skali zbrodni ludobójstwa i okrucieństwa mordów dokonywanych przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach. Chodzi bowiem o podstawy tożsamościowe obecnej państwowości ukraińskiej, która – szczególnie po przewrocie w 2014 roku – budowana jest w oparciu o banderowski mit założycielski i heroizację zbrodniarzy.

#sikorski #ukraina #pis #bandera #wołyń

🧠 Włącz myślenie - subskrybuj Bieg myśli


🚨 Świat żyje wyłącznie wyborami w USA.

I wydaje się, że to jest odzwierciedlenie głębokiej amerykanizacji mediów w skali globalnej, ale też zachowania znacznego stopnia hegemonii amerykańskiej. Skoro bowiem w niektórych krajach interesujemy się bardziej wyborami w mocarstwie położonym za oceanem niż swoimi, to oznacza, że przyznajemy, że to właśnie tam, a nie tutaj zapadają kluczowe decyzje polityczne.

I faktycznie tak jest, przynajmniej w przypadku Polski, podobnie zresztą jak wciąż dużego grona amerykańskich satelitów i klientów w różnych zakątkach naszego globu. Dlatego my również, nie komentując na razie samych wyników, pochylimy się nieco nad niektórymi ciekawymi i charakterystycznymi stronami amerykańskiego systemu politycznego. Postaramy się także pomyśleć kto może mieć za ewentualnej kadencji Donalda Trumpa największą władzę.

Zdjęcie Elona Muska z Donaldem Trumpem umieszczone na jego profilu na X (platformie, której on sam jest – przypomnijmy – właścicielem) w ciągu godziny obejrzało około 10 mln osób. Na zdjęciu Trump tłumaczy coś siedzącemu za stołem Muskowi. Wszystko dzieje się podczas wieczoru wyborczego Republikanów w posiadłości byłego prezydenta w Mar-a-Lago na Florydzie. Musk dodaje jeszcze podpis nad zdjęciem: „The future is gonna be so” („Przyszłość będzie taka”). Czyli jaka?

Stany Zjednoczone to jeden z niewielu krajów na świecie, gdzie biznes w sposób otwarty wspiera poszczególnych kandydatów na prezydenta. Nie ma tam ograniczeń finansowych dotyczących wpłat na kampanie wyborcze. W przeciwieństwie do systemów europejskich, wpłacać na konto sztabu dowolne środki mogą również osoby prawne (firmy, korporacje, fundacje). Duża część amerykańskiej kampanii finansowana jest zatem przez grupy interesu, które później od swoich wybrańców wymagają podejmowania określonych działań na ich rzecz. Nikt się z tym zresztą specjalnie nie kryje. Zdjęcia Jana Kulczyka z polskimi politykami były raczej skrzętnie skrywane, a jeśli już ktoś je publikował, to z miejsca budziły kontrowersje. Swoje zdjęcie z Trumpem Musk publikuje sam, absolutnie zresztą i wcześniej nie kryjąc się ze swymi sympatiami do republikańskiego kandydata.

Donald Trump wspomniał zresztą, że przewidział dla Elona Muska określoną rolę w przyszłej administracji, choć nie sprecyzował jeszcze jaką. Istotnie, miliarder ma rację – przyszły prezydent USA będzie miał wobec niego zobowiązania. Ale nie tylko wobec niego, lecz także wielu innych bezpośrednich i pośrednich sponsorów kampanii, a także wpływowych grup, które jednak wolą pozostawać w cieniu.

Jeśli przyjrzeć się interesom Muska, to zyskujemy świadomość, że czasy, gdy Trumpa popierał tylko tradycyjny amerykański przemysł, w tym szczególnie naftowy i gazowy, bezpowrotnie minęły. Musk to niepokorna, lecz bardzo wpływowa, część sektora IT i wysokich technologii.

Jaka jest mapa jego interesów finansowych i ekonomicznych? O tym już następnym razem, ale to właśnie ona będzie jednym z ważnych elementów kształtujących politykę zagraniczną Trumpa.

#musk #trump #wybory #usa #gospodarka

🧠 Włącz myślenie - subskrybuj Bieg myśli

20 last posts shown.